Nie rozumiem, będąc niewinnym, można odłączyć swoją żonę od respiratora, by ulżyć jej
cierpieniu, będąc natomiast winnym usiłowania zabójstwa gdy odłączamy ten respirator
dokonujemy morderstwa?! przecież to niedorzeczne!
Spojler
Mi się wydaje że drugi proces był za zabójstwo bo jego żona zmarła. I nie chodzi o to że on ja odlaczyl tylko o to że w ogóle zmarła.
Pierwszy proces był o usiłowanie zabójstwa gdyż kobieta jeszcze żyła. A skoro zmarła można było wytoczyć ponowny proces z nowym zarzutem- mordersta. (nie morderstwa przez odłączenie ale morderstwa przez postrzał)
Dlaczego niedorzeczne? Został oskarżony o postrzelenie żony, czym spowodował "trwałe kalectwo" (nie jestem prawnikiem), lecz został uniewinniony, bo nie znaleziono dowodów, że to on. Skoro później jednak zmarła (bo dokonano eutanazji, bez znaczenia kto), został oskarżony o zaboójstwo (zupełnie inny paragraf, więc uniknięto "double jeopardy"), które tym razem można mu udowodnić, dzięki kuli wyjętej z ciała. Myślę, że ma to zupełny sens, jeśli w amerykańskim prawie eutanazja jedynie przyspiesza śmierć w wyniku tego "trwałego kalectwa".
Ja tu nie widzę niedorzeczności. Jeśli prawo pozwala na odłączenie od aparatury podtrzymującej życie, to osobę niewinną można uznać za osobę, która po prostu nie chce przedłużać wegetacji tej osoby. Natomiast osobę, która strzeliła ofierze w głowę (czyli chciała ją zabić) można bez problemu uznać za osobę, która po prostu kończy swoje dzieło. Nie wiadomo czy żona nie wybudziłaby się za np. 10 lat.