moim skromnym zdaniem tresc stara jak swiat: ambitny, pyszalkowaty mlody karierowicz, ktory
poszczycic sie moze pasmem wygranych spotyka na swojej drodze geniusza-szaleńca. i jak to w
filmach: na poczatku idzie mu opornie, z poczatku przegrywa (nikt przeciez nie jest idealny) aby na
koncu zablysnąć i wygrać. a przy tym cały czas postepuje uczciwie, nie dajac sie zwiesc na
manowce... TYpowy amerykański bohater.