Film dla koneserów :)
Dzisiaj wszystko załatwia komputer, miło zobaczyć praktyczne efekty, animatronikę i kino akcji z dreszczykiem z końca lat 90 w przyzwoitej obsadzie z wysokim budżetem. Taka perełka, aż się łezka w oku kręci. Czas odświeżyć "tajemnicę Syriusza".
krótko i na temat. Oglądałem go 10 lat temu dość późno i nieźle mnie wystraszył. Świetne efekty specjalne. 8/10
Statek z filmu "Virus" faktycznie jest rosyjskim statkiem badawczym "Cosmonaut Patsayev Science Vessel Космонавт Виктор Пацаев", który do 2016 roku spełniał rolę centrum operacyjnego komunikacji kosmicznej ze stacją ISS. Obecnie zacumowany na stałe w Królewcu i udostępniony zwiedzającym jako muzeum.
Gdybym się tylko nim sugerował, tobym sobie pewnie pomyślał, że to jakieś nudne sci-fi o hackerach, albo co. Nawet
bym nie czytał opisu fabuły, z góry zakładając, że to nic dla mnie. Na szczęście zobaczyłem zdjęcia z filmu i stwierdziłem,
że muszę to obejrzeć. I nie zawiodłem się! "Virus" czerpie inspiracje z...
Spodziewałem się czegoś o wiele gorszego, ale twórcy pozytywnie mnie zaskoczyli tą produkcją. Byłem niemal pewien, że znowu pokażą kosmitów zerżniętych z Obcego, ale tym razem postawiono na oryginalność i kosmici to nie formy materialne,czy organiczne, a elektryczności, trochę jak wirus komputerowy. Tworzą różne...
Po jednym ze screenów spodziewałem się czegoś niezłego, ale to co zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania! Prawdziwy cód, miód! Tak udanych produkcji o robotycznej tematyce jest mało, zwłaszcza po 1990r.
A teraz mniej zachwycania, więcej konkretów. Fabuła obcych pragnących zniszczyć naszą planetę jest już...
„Virus” powstał 1999 roku w tym samym czasie co „Matrix”. Jednak oglądając te filmy można odnieść wrażenie, że dzieli je co najmniej dekada. Podczas gdy „Matrix” ze swoimi sztuczkami technicznymi (filtry, bullet time, green screen, aktorzy podwieszeni na linkach) wchodził z drzwiami w nowe stulecie, „Virus” sprawia...
A scena jak patrzy na odlatujące zawleczki, po prostu genialna. Miłośnicy SF, na pewno czują w niej moc sytuacyjną hehe. Spec Jamesa Camerona od efektów specjalnych nakręcił bardzo dobry film. Jamesowi też się podobał zresztą. No i wreszcie piękna muzyka wychowanka wielkiego Jerry Goldsmitha (ostatnie dwie minuty...